Bez rolki ani rusz
środa, 19 czerwca 2019
Naturalnie czy sztucznie?
Bez rolki ani rusz

 

Różowy, śnieżnobiały, szary lub w kwiatki. Wyprodukowany z czystej celulozy lub z przetworzonej makulatury. Obojętnie jaki by nie był, to i tak początkiem każdej rolki papieru toaletowego jest… drewno.
Wyobraźmy sobie olbrzymie kadzie wypełnione po brzegi szarą masą przypominającą owsiankę. To tak zwana pulpa, czyli podstawa każdego papieru. Rozdrabniają ją gigantyczne mieszadła. Następnie trafia pomiędzy wielkie walce, które wyciskają z niej wodę. Podsuszona i rozwałkowana w dalszej kolejności jest siekana i wybielana. Potem trzeba ją wysuszyć. W tym celu rozsmarowana na płaskim podajniku przechodzi przez prasę i błyskawicznie zastyga w niemal gotowy już papier. Teraz pozostaje tylko odciśnięcie wzoru, który ma za zadanie zwiększyć chłonność każdego z listków, sklejenie kilku ich warstw, nawinięcie na bardzo długą tekturową rurkę i pocięcie na rolki o standardowej szerokości. Efektem finalnym jest, tak dobrze nam znana, rolka papieru toaletowego.

I ten papier jest z lasu

Pulpa, inaczej nazywana masą celulozową, powstaje w procesie oddzielania włókien celulozowych. Nie ma znaczenia czy użyjemy do tego drewna, czy makulatury – i tak punktem wyjścia będzie drewno.

W pierwszym wypadku w miarę cienkie kawałki surowca najczęściej świerkowego, sosnowego, topolowego czy brzozowego, zwanego papierówką, przechodzą przez specjalne bębny, gdzie - ocierając się o siebie - pozbawiane są kory. Następnie trafiają do rębaka, który je rozdrabnia. Gotowe zrębki wrzucane są do wielkich zbiorników, nazywanych warnikami i przy użyciu pary wodnej obrabiane do czasu, aż powstanie z nich pulpa.

Gdy w grę wchodzi makulatura, odpady papierowe, gazety, książki zalewane są letnią wodą i rozdrabniane wirnikiem. W trakcie tego procesu pozbawia się je resztek farby drukarskiej i innych zanieczyszczeń. Warto zwrócić uwagę, że tym razem, zużywany jest surowiec już pozyskany. Czy jednak papier toaletowy z makulatury jest bardziej ekologiczny? Odpowiedź nie jest jednoznaczna. Z pewnością, żeby go wytworzyć nie potrzeba wycinać nowego drzewa, jednak planeta ponosi i tak wysokie koszty jego produkcji. Żeby papier był biały, należy go wybielić, a to niesie za sobą konieczność użycia całej gamy środków chemicznych, które z pewnością nie są obojętne dla środowiska.

Drzewa, woda i… emocje

Z danych zebranych przez organizacje ekologiczne wynika, że statystyczny Europejczyk zużywa rocznie 57 rolek, co daje w sumie 22 mld sztuk. Tak olbrzymia produkcja wymaga gigantycznej ilości energii – nie zawsze pochodzącej ze źródeł odnawialnych – a także użycia coraz cenniejszej wody, chemikaliów i, oczywiście, drewna.
Opis produkcji papieru wygląda niewinnie, jednak od lat budzi spore emocje wśród organizacji zajmujących się ochroną przyrody. Najbardziej drażliwym tematem jest skład pulpy drzewnej. Według znanych statystyk, co roku z każdej szerokości geograficznej z powierzchni Ziemi znika ponad 10 mln drzew tylko po to, żeby zamienić się w masę celulozową, a finalnie w papier toaletowy. Nie tak WWF przedstawiał w swoim raporcie obliczenia, z których wynikało, że na całym świecie codziennie - w postaci papieru toaletowego, papierowych ręczników, chusteczek higienicznych i tym podobnych produktów – spuszcza się do kanalizacji lub wyrzuca na śmietnik około 270 tys. drzew. Te liczby robią olbrzymie wrażenie, a rolka papieru toaletowego awansowała przy tym do rangi symbolu walki o ochronę przyrody.

Od dawna organizacje ekologiczne wzywają do oszczędzania papieru i stawiania na ten wytwarzany z recyklingu, czyli produkowany z makulatury i odpadów, posiadający certyfikaty FSC i PEFC, świadczące, że surowiec pochodzi z lasów, w których prowadzona jest zrównoważona gospodarka leśna. Apele te nie znajdują jednak większego posłuchu.

Europejczycy w większości wybierają papier toaletowy gładki, biały lub kolorowy, miękki. A ten produkowany jest w 100 proc. z celulozy. Papier z makulatury natomiast bardziej kojarzy się z tym sprzed lat. O preferencjach kupujących świadczy widok półek w sklepach i supermarketach, na których często próżno szukać opakowań zawierających wyroby ekologiczne mniejszych firm, bo te duże stawiają właśnie na produkcję papierów najchętniej poszukiwanych przez konsumentów.

Walka na całego

Apele i raporty sobie, a rynek sobie - ciągle się rozwija. Producenci papieru toaletowego zdążyli już powyrastać na światowych potentatów, którzy w poszukiwaniu surowca nie zważają na ochronę środowiska. Zarzuty pod ich adresem stały się ostatnio przyczyną toczącego się w Szwecji sporu pomiędzy organizacjami ekologicznymi a koncernem Essity, producentem m.in. papieru toaletowego marek znanych i cieszących się popularnością bez mała na całym globie. Firma jest oskarżana o wielkopowierzchniowe zręby w borealnych lasach Skandynawii (nazywanych Great Northern Forest), wyniszczanie bogactwa gatunkowego, obsługę sieci punktów przerobu drewna, trujących środowisko, a nawet o destrukcyjny wpływ na autochtoniczną ludność - Saamów. Greenpeace prowadzi wręcz kampanię uświadamiającą, że naturalne północne lasy służą… podcieraniu. Spór trwa w najlepsze, a walka idzie na noże – aktywiści zarzucają koncernowi sprytne obchodzenie certyfikacji i blokują wycinkę drzew.

Pewne jest, że zachwianie dostaw surowca znacząco wpłynie na cały rynek. Już rośnie cena miazgi drzewnej 0 od 2016 r. zdrożała nawet o kilkadziesiąt procent. Latem tego roku internetowe portale gospodarcze podały druzgoczącą informację, że w najbliższych latach czeka nas gwałtowny wzrost cen papieru toaletowego. Ma to być spowodowane między innymi malejącą podażą drewna i rosnącym popytem na miazgę drzewną w Chinach, bo to właśnie w Państwie Środka zużywa się jej najwięcej na świecie.
Cichy bohater

O papierze toaletowym można pisać wiele. Jak widać, może być symbolem walki o lepszy świat, ważnym czynnikiem światowej gospodarki. A już jako znak firmowy kryzysu na zawsze pozostanie w pamięci rodaków, którzy zaznali czasów PRL-u. Wtedy to kolejki ludzi obładowanych makulaturą ustawiały się przed skupami surowców wtórnych, żeby w zamian za nią dostać choćby jedną tak pożądaną rolkę. Nic więc dziwnego, że na jednego mieszkańca naszego kraju przypadało zaledwie 7 rolek rocznie. Przez ten kuriozalny niedobór ów szczególny papier stał się bohaterem wielu kultowych scen polskich komedii z tamtego okresu, z tą najbardziej rozpoznawalną z „Nie lubię poniedziałku”, kiedy to gospodyni domowa, spiesząca po „rzucone” do któregoś z warszawskich sklepów bezcenne rolki, nie zważając na niebezpieczeństwa, przechodzi przez jezdnię w niedozwolonym miejscu.

Dzisiaj przeciętny Polak zużywa 18 rolek papieru toaletowego rocznie, a może go kupić niemal wszędzie i jaki chce. W zagranicznych sklepach internetowych dostępne są nawet produkty z wzorami z kreskówek, czy zdobione ręcznie przez japońskich artystów rolki Hanebisho w cenie ponad 150 zł za trzy sztuki.

Przy tak ogromnym rynku, który tylko w Polsce wart jest 1,6 mld zł o klienta należy walczyć. Wśród reklam przedstawiających słodkie pieski i kotki, dokazujące wśród rolek papieru toaletowego, jedna zdecydowanie się wyróżnia. Oto oszczędny ojciec zwraca domownikom uwagę na zużycie papieru i zamiast książki, gazetki z krzyżówkami czy kartki z wydrukiem podsuwa im elektroniczne czytniki. W pewnym momencie, siedząc tam, gdzie król piechotą chodzi, zauważa, że zabrakło papieru toaletowego. I wtedy jego małżonka wsuwa mu pod drzwi polecany przez niego tablet… To przekaz tyleż prosty, co jasno pokazujący, że - przynajmniej na razie - tak banalnej rzeczy, jak papier toaletowy nie da się nijak zastąpić.

Tekst: Bogumiła Grabowska


Po raz pierwszy użyto papieru do wiadomego celu w Państwie Środka. Wzmianki na ten temat znajdziemy w chińskiej literaturze z VI w.

                                                                         *

Z papieru toaletowego korzysta dzisiaj zaledwie jedna trzecia mieszkańców globu.

                                                                         *

Papier toaletowy w rolkach opatentowany został w 1871 r. przez Amerykanina Setha Wheelera. 

                                                                         * 

Papier toaletowy bywa również narzędziem walki politycznej. Podczas drugiej wojny światowej na jego rolkach drukowano propagandowe hasła ośmieszające III Rzeszę. Również dziś drukuje się na nich np. flagi niektórych państw i wizerunki dyktatorów.